Wigilia
W przeddzień wyjazdu – dzieje się wiele… i nie dzieje się nic. Pakowanie gdzieś w tle…, rozgardiasz jak zawsze, sterta prasowania napływającego niczym tsunami… odkopię się jak zepsuje mi się pralka. Grzegorz biega na pożyczki za chlebem dla dziecka, bo brakło kromeczki. On przynajmniej zaczął zgarniać rzeczy w jedno miejsce – w tym swój nóż, powinnam raczej napisać NÓŻ. Nie jest on w stylu Rambo jak ten poprzedni – strach go było włożyć do kieszeni, bo podciąłby ścięgna, ale podobno w tym nowym stal jest szlachetna… I oby tak było – za taką cenę niejednej rodzinie nie brakłoby chleba na stole, a tym bardziej jednej kromeczki 🙂